środa, 24 sierpnia 2016

ciągle wraca ta historia.....




przed chwilą przeczytałam artykuł... wyznanie 19latki która została adoptowana to ciągle wraca do mnie... Boże czy powinnam jeszcze coś zrobić w tej sprawie? 
myślałam po obejrzeniu filmu na tv trwam by wybaczyć matce biologicznej i swojemu rodzeństwu... ale myślę że znów to nie będzie tak jak bym się tego spodziewała... że znów będzie odżucenie...to komentarz który napisałam:
Hej rozumiem co przezywasz też byłam w takiej sytuacji dowiedziałam się mając 16 lat strasznie ciężko mi z tym było zastanawiałam się kim jestem czy moje zachowanie szczególnie te złe to geny? wydawało mi się ze mogę wszystko bo i tak nie wiem kim moja matka biologiczna była może ćpunka może pijaczka żyje, nie żyje... Była jeszcze ze mną siostra która rodzice też adoptowali i nowe pytania czy to moja siostra... może mam jeszcze młodsze rodzeństwo o którym tak bardzo marzyłam. Co się okazało siostra z która tyle lat się wychowałam wiedziała wcześniej ze jesteśmy adoptowane.(i nic mi nie powiedziała) To nic najgorsze jest
 to ze poznała naszą biologiczną matkę i nic mi nie powiedziała . Jak już ja wiedziałam i poprosiłam by podała mi adres nie podała powiedziała że mam sama sobie poszukać nie chcieli się ze mną kontaktować itp. Moja biologiczna matka i reszta rodzeństwa wiedziała o moim istnieniu i nie chcieli mnie poznać to cholernie bolało... udało mi się wyłudzić od siostry adres bo niby miałam jechać na pogrzeb biologicznego ojca (wcale nie chciałam jechać ale chciałam zdobyć ten adres) pojechałam w innym terminie z obecnym mężem... musiałam to wiedzieć...


musiałam ta kobietę zobaczyć bo inaczej nie zaznałabym spokoju.
 Poznałam... niestety nie wiem co oczekiwałam. (że rzuci mi się na ręce przytuli powie przepraszam nie miałam wyjścia... że będą emocje z cyklu zerwane więzi...jaka byłam naiwna)To takie przeżycie było ze niewiele pamiętam.. lecz jedne słowa zapamiętałam do końca życia będę pamiętała...te słowa które spowodowały... sama nie wiem co te słowa to "nie mniej do mnie pretensji wszystkie moje dzieci były w domu dziecka" a ja tylko chciałam wiedzieć dlaczego? dlaczego mnie zostawiła... czy mnie odebrali... jej....już nigdy tam nie pojechałam ostatnio zmarł mój najmłodszy brat nie ruszyło mnie to zupełnie... w końcu to obcy człowiek... a wiedział o moim istnieniu tak jak jeszcze dwie starsze siostry i jeden młodszy brat.... podglądam ich czasem na fejsie i się zastanawiam czy się do nich odezwać...może po prostu napisać im że im wybaczam... ale oni i tak tego nie zrozumieją... nie ten poziom inteligencji...nie zrozumieją...boje się że znów mnie odtrącą albo napiszą mi coś co mnie znów zbyt mocno zrani....a może powinnam to zrobić by nie mieć więcej złudzeń... bo gdzieś tam tli się mała iskierka nadziei... ze jednak że ktoś z biologicznych okaże się ludzkim dla mnie.... że ktoś postąpi jak marzę...  

więc co mogę Ci doradzić ciesz się ze masz kochanych Rodziców którzy Ciebie wychowali bo to jest ważne nie ten kto urodził lecz ten kto wychował włożył wiele lat wysiłku byś była tym kim jesteś...przyjdzie czas jak się uspokoić ogarniesz to wszystko poznasz swoją przeszłość Tylko daj sobie czas i zrozum Rodziców którzy Ciebie wychowali naprawdę zrobili to dla Twojego dobra oni bali się jak zareagujesz ze ich odtrącisz im też nie było łatwo a mimo to kochają Ciebie


Boże co mam zrobić... " mów do mnie Panie chce usłyszeć Twój głos"przyjąć od Ciebie co masz dla mnie...."chce się w Tobie skryć...Wiem że Ty mnie przeprowadzisz przez tą drogę choć ona nie będzie łatwa....jeśli tylko chcesz... jeśli jest taka Wola Twoja to proszę Ciebie daj mi potwierdzenie jak wtedy... książkami... filmami.... czymkolwiek... bym była pewna że to od Ciebie daj mi znaki proszę Ciebie....
Wiem dobrze że Dzięki Tobie dowiedziałam się o adopcji że to Ty mnie przygotowywałeś do tego bym nie uciekła z domu... bym kochała i była wdzięczna Rodzicom którzy mnie adoptowali...

Pamiętasz nasze relacje... te dawne kiedy chodziłam po plaży i Ciebie chwaliłam... byłeś tak blisko mnie.... pewnie od tamtego momentu kiedy się między nami popsuło niesiesz mnie w swoich ramionach.... a ja jak nieprzytomna czasami się podnoszę ale nie jestem nadal w stanie się do Ciebie przytulić....ja nie chce już tak żyć chcę być blisko Ciebie poczuć Ciebie Twoją obecność....zerwij te węzły... ocuć mnie uratuj mnie.... bo ginę....bez Ciebie jestem nikim.....Tęsknię za Tobą Boże....
Boję się pozwolić kochać mnie.... boje się odrzucenia boje się nie chce się bać wiem że Ty jedyny Boże mnie nie odrzucisz czemu jest ten lęk.....
wiem nie zasłużyłam ... zniszczyłam naszą relację.... gdzie popełniłam błąd.... nie byłam jednak Tobie wierna pokazałaś mi że to co pragnę jest zbyt mocne... że jestem zbyt słaba...na ten dar.... a ja zamiast wrócić do Ciebie....tkwię w węzłach..



.i tak jest znacznie lepiej niż było.... jestem beznadziejna do niczego się nie nadaję...wiesz dobrze że on nadal walczy o mnie....nie pozwól bym znów trafiła w jego ręce.... proszę Ciebie Jezu...boje się bo to już z 7- 8 lat walczę z nim ale nie dam rady boję się że się znów mu poddam wiesz dobrze że czasami czuje go staram się mu nie poddawać...




zmieniaj mnie i moją Rodzinę....męża proszę Ciebie... tak bardzo chcę by mnie szanował....
kiedyś to wszystko było prostrze....


lecz teraz wiem że mam dla kogo żyć i nie popełnię tego błędu drugi raz choć czasami mam ochotę do tego wrócić jednak wydaje mi się to takie płytkie... i niedojrzałe....za to trzeba się niszczyć w inny sposób: słodycze poprawiom humor a że jestem gruba co tam.... i tak mają to w dup.. najbliżsi.... widzą własne nosy.... nieinteresuje się mną....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz